Pierwszy tydzień minął nam szybko i intensywnie.
Byliśmy na wycieczce w Farmie Iluzji, chłodziliśmy się w kinie i na kręglach, jedliśmy posiłek regeneracyjny w róznych miejscach, ale nie będziemy o nich tu pisać. Nasza Natalka (Ciocia z kuchni) złamała rękę przed wakacjami, a poszukiwania osoby na zastępstwo zakończyły sie niepowodzeniem.
Żywiliśmy się więć w różnych miejscach i to pomogło nam się utwierdzić, że nie ma to jak kuchnia ogniskowa. Wymyśliliśmy więc tzw.dyzur gospodarczy czyli w najróżniejszej konfiguracji dbanie o porządki w Ognisku, dyżury w kuchni- geneza dyżuru jest nieco bardziej skomplikowana- ale najciekawsze jest to...że dzieciom się podoba, a wszyscy dzięki temu spędzamy wakacje w schludnym otoczeniu, wykorzystując momenty kiedy temperatury lub organizacja dnia pozwalają na przygotowanie smacznego, domowego posiłku urozmaiconego warzywami i owocami. W końcu możemy na to sobie pozwolić, bo nie ma szkoły.
Stawiamy na zdrowe i smaczne śniadania, a czasami udaje nam się popełnić super obiad- i co się okazuje- dzieci o wiele bardziej się z niego cieszą niż z wizyt w różnych "restauracjach".