14 października grupa usamodzielniająca wraz z wujkiem Dominikiem była na warsztatach, które odbyły się w ramach 31. Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Poruszały one kwestię operowania emocjami i skrótem w filmie fabularnym. Prowadzone były przez Agnieszkę Glińską, która pracowała przy tworzeniu takich filmów jak: „Matka Teresa od kotów”, „Intruz”, czy „11 minut”. Za ten ostatni film otrzymała Nagrodę za Montaż na 40. Festiwalu Filmowym w Gdyni.
Agnieszka Glińska spotkanie zaczęła od wyjaśnienia swojej przygody z filmem. Opowiedziała gdy w trakcie wyboru specjalizacji na studiach przyśnił jej się Roman Polański mówiący, że ma iść w kierunku filmowym, a nie teatralnym (jak planowała na samym początku). Tłumaczyła jak prowadzi się różne sposoby opowiadania historii w filmach fabularnych. Duży nacisk w trakcie spotkania położyła na różnice między wersjami montażowymi powstałym wg scenariusza i ostateczną wersją. Pokazywał je na podstawie poszczególnych scen takich filmów jak: „Intruz”, „11 minut”, „Clair Obscur”. Były to sceny najbardziej problematyczne, bo jak sama autorka mówiła, nie chciała zanudzić widzów ich długością, a wprowadzić napięcie. W związku z czym musiała z pozostałą ekipą podjąć trudne decyzję.
Pani Agnieszka przytoczyła również pewną ciekawostkę dotyczącą pracy z aktorami. Już po zmontowaniu całego materiału i wyjściu filmu do dystrybucji aktor, bądź aktorka otrzymują nagrody na festiwalach, uznanie widzów. Mimo, że w „surowej” wersji nie zapowiadało się na to, raczej wręcz odwrotnie. Jest to zasługa montażysty, który wycina pewne sceny odsłaniające słabe momenty aktorów, łączy z tymi dobrymi, a znane gwiazdy otrzymują prestiżowe nagrody. I to jest sztuka montażu jak wyjaśniła prowadząca.
Na koniec spotkania Agnieszka Glińska odpowiadała na pytania uczestników warsztatów. A nam spotkanie otworzyło szersze horyzonty myślowe, jeśli chodzi o projekt filmowy, w którym bierzemy udział. Może i nie otrzymamy nagrody na Festiwalu Filmowym w Gdyni, ale Oscar...? Czemu nie:)