Upragniony koniec roku szkolnego postanowiliśmy świętować w miejscu, które wszystkim kojarzy się z cyrkiem, czyli w Parku Rozrywki Julinek. Czyż życie ucznia nie wygląda czasami, jak poruszanie się po cienkiej linie albo zaawansowana żonglerka?…
To już po raz drugi odwiedziliśmy to szczególne miejsce. Niewątpliwie dużą jego atrakcją jest największy na Mazowszu park linowy. Spacer w koronach drzew był dla wielu niesamowitym przeżyciem. Siedem tras- to dopiero wyzwanie zarówno dla początkujących adeptów podniebnych wędrówek, jak i doświadczonych miłośników mocnych wrażeń i wysokiego poziomu adrenaliny. Spora część uczestników naszej eskapady po raz pierwszy założyła na siebie uprząż i… oderwała się od ziemi! Trzeba było wykazać się sprawnością i „zimną krwią”. Większość z nas z sukcesem pokonała trasę. W Parku skorzystaliśmy też z pola mini- golfa i ekologicznych gokartów.
Imponujące i przyciągające uwagę było „miasteczko dmuchańców”. Barwne budowle, zamki i place zabaw wyzwoliły w nas prawdziwie dziecięcą radość. Okazało się, że w porównaniu z wersją jesienną pojawiły się nowe atrakcje m.in. mini boisko do piłki nożnej wypełnione po kostki wodą. Nie trudno się domyśleć, że dużo było wywrotek, kąpieli i … śmiechu.
W stolicy sztuki cyrkowej mieliśmy szansę zwiedzić muzeum– z plakatami, zdjęciami i autentycznymi rekwizytami. Posłuchaliśmy opowieści o niezwykłych wyczynach akrobatów, ekwilibrystów i woltyżerów.
Wycieczka do Julinka była radosnym prologiem wakacyjnej przygody z Ogniskiem!