W dniach 19-21 czerwca 2015 w Lesznie odbył się obóz grup podwórkowych "Piaskowa" i "Targówek".
W ostatni weekend przed wakacjami grupy podwórkowe "Piaskowa" i "Targówek" połączyły siły i wyruszyły razem na wyprawę do Leszna k. Błonia. Główną atrakcją wyjazdu był "Podniebny Cyrk" czyli nowo powstały park linowy, mieszczący się na terenie Julinka. Ciocię Dominikę i Gosię czekało ciekawe wyzwanie. Grupy początkowo sceptycznie, wręcz wrogo do siebie nastawione w miarę upływu czasu doświadczały, że "nie należy oceniać książki po okładce". Powstawały sympatie, zalążki przyjaźni, a nawet uczucia braterstwa. Nie brakowało też spięć, konfliktów i podbramkowych sytuacji, będących okazjami do rozwoju:)
Spędziliśmy ze sobą trzy intensywne dni. Pierwszego dnia po zakwaterowaniu, odpoczywaliśmy aktywnie, ćwicząc zapasy na sportowych materacach. Potem wybraliśmy się na spacer po okolicy, pograliśmy w piłkę na boisku i poćwiczyliśmy na siłowni pod gołym niebem. Obiad zjedliśmy w pizzerii, kolację i śniadanie przygotowywaliśmy sami, wspólne zakupy zrobiliśmy w miejscowym markecie. Po wieczornej wyprawie do lasu rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy kiełbaski.
Drugiego dnia po śniadaniu poszliśmy na rekonesans do parku linowego. Droga do "Podniebnego Cyrku" wiodła z Leszna przez Puszczę Kampinoską. Każdy miał tam wybrać dla siebie trasy na następny dzień oraz złożyć zamówienie na obiad. W Julinku czekało na nas wiele niespodzianek. Nasze dzieci zdobywały nagrody w licznych konkursach. Dawid zaskoczył nas odwagą i talentem wokalnym, śpiewając do mikrofonu w centrum parku rozrywki:) Z resztą grupy stworzyliśmy chórek i wywalczyliśmy pop-corn dla wszystkich już na samym wstępie. Bawiliśmy się też chustą Clanzy, niektórzy ścigali się skacząc w workach, jeździli zabawkowymi samochodami, inni pomalowali buzie lub korzystali z licznych atrakcji na placu zabaw. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy stadninie, gdzie podziwialiśmy piękne konie. W ramach obiadu wspólnie grillowaliśmy w ogrodzie. Po krótkim odpoczynku udaliśmy się na boisko, gdzie stoczyliśmy mecz piłki nożnej z wymieszanymi drużynami składającymi się z obu grup. Wieczorem kolejną atrakcją był spacer na lody.
Trzeciego dnia, po spakowaniu i ogarnięciu domu udaliśmy się na długo wyczekiwany punkt programu - zdobywanie parku linowego. Po gruntownym przeszkoleniu każdy mógł zweryfikować tu swoje możliwości, zmierzyć się ze słabościami, pokonać lęk, lub doświadczyć, że to co z dołu wydaje się łatwe, w istocie jest barierą nie do przejścia. Pokonywanie tras to nie tylko okazja do świetnej zabawy i treningu fizycznego. Można tu pracować nad charakterem pokonując własne ograniczenia, ćwiczyć cierpliwość i nabrać pokory do przestrzeni. Park linowy w Julinku jest największą tego typu atrakcją w Polsce, znajduje się tu sześć tras o zróżnicowanym stopniu trudności i dziesiątki przeszkód. Nasza ekipa spisała się wyśmienicie, tylko nieliczni skorzystali z zejść awaryjnych i to po długotrwałych próbach. Grupy pokazały, że mają charakter. Apetyt dopisywał, po zakończeniu wspinaczki, zjedliśmy smaczny posiłek na terenie parku.
Po godzinie 18 wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu, docierając na osiedle grubo po 20. Zmęczenie materiału było widoczne w autobusie. Nasze niezwykle energiczne dzieciaki przysypiały i były cichutkie jak nigdy dotąd. Czy wyjazd był udany? Zgodnie jesteśmy na tak. Bywały trudne momenty, wychowawcy nie mieli chwili wytchnienia z tak żywiołowymi i kreatywnymi grupami. Dzieciom żal było wyjeżdżać, wróciliśmy zintegrowani, a już w drodze powrotnej padały pytania, kiedy następny taki wyjazd i czy będziemy się dalej spotykać. Na odpowiedź, nie trzeba było długo czekać, kilka dni po powrocie spotkaliśmy się na spacerze w parku Skaryszewskim. Sympatie się rozwijają, więzi zaciaśniają, rodzą się nowe możliwości współpracy i rozwoju. Pozostaje nam się z tego tylko cieszyć i planować dalsze działania.